Część pierwsza bardzo mi się podobała. Mimo, że po przeczytaniu tych wszystkich wychwalających ją recenzji i komentarzy, miałem co do niej wysokie wymagania, spełniła je bezproblemowo. Dzisiaj więc zabrałem się za część drugą. Niestety, wytrzymałem zaledwie godzinę i 40 minut. Zgodnie z moją zasadą - nie widziałem całego filmu, więc nie wystawiam oceny. Uważam jednak, że film(a przynajmniej ta jego część którą widziałem) jest całkowicie przegadany, co samo w sobie nie byłoby wadą, gdyby nie fakt, iż dialogi Michael'a z kolejnymi postaciami nie wnoszą zbyt wiele do fabuły, przez co też akcja filmu strasznie się wlecze. I pewnie nikt się ze mną nie zgodzi, ale uważam, że część pierwsza miała idealne zakończenie i jakakolwiek kontynuacja nie była potrzebna.
Co nie oznacza, że jak je już wyrazisz każdy za tobą będzie podążał i ciebie słuchał. Świat jest okrutny, a to że Ci się ten film nie podoba mam głęboko w dupie.
Szkoda, że nie oglądałeś do końca. Film jak i całą sagę oglądam przy odpowiedniej atmosferze i może zabrzmieć to głupio, ale inaczej sobie tego nie wyobrażam. Oglądając go w nocy czuje się wszystko, co aktorzy próbują przekazać swoją grą. Jeżeli do filmu podchodzi się "ponoć taki dobry to niech będą fajerwerki" to rzeczywiście, może wydawać się nudny. Nie jest to film akcji, rozkręca się tak jak Rocky, który najpierw musi dostać po mordzie by zacząć walczyć. Część druga pozwala zrozumieć motywy Vito Corleone w tworzeniu własnej "rodziny" i ukazuje Nowy Jork w czasach napływu emigrantów. Pokazuje również jak władza oraz stanowisko zmieniają rozsądnego Michaela, który powoli zatraca się w swych marzeniach o prowadzeniu interesów bez przeszkód w postaci przeciwników. Film ma świetne zakończenie, po którym ogarnęła mnie refleksja - co jest złe?
Trochę mnie zawiodła druga część. Ale jak powszechnie wiadomo zawsze pierwsza część jest najlepsza.
The Godfather 2 załuguje moim zdaniem na 7/10
Pierwszy Ojciec Chrzestny razem z Marlonem Brando jest genialny.
W całości się zgadzam.
Część z de Niro jako Vito Corleone jest genialna - świetne zdjęcia, stylizacja i gra aktorów. Natomiast Pacino jako Michael jest już mocno nieświeży (choć generalnie to świetny aktor) zaś całość sprawia wrażenie ciekawostki, kolejnej opowiastki. Dla mnie ten film ogląda się od sceny z młodości Vita do kolejnej takiej. Część z Michaelem 5/10, część z de Niro 10/10. Łącznie dałem 7/10. Pierwszej dałem 10/10 - za Brando, genialny scenariusz (choć książka była o wiele lepsza) i świeżość całości.
PS No i dwójka "Ojca..." zabrała "Chinatown" Polańskiego Oscara za najlepszy film, co jest bardzo niesprawiedliwe, bo "Chinatown" jest świetne.
Moim zdaniem Pacino zagrał rewelacyjnie. Nie sądziłem, że może być takim wypranym z emocji, zimnym skurczybykiem. A de Niro... klasa sama w sobie.
Podzielam jednak wszechobecną opinię, iż niektóre momenty były zwykłym przedłużaniem akcji. Końcówka wszystko napędza i dlatego dałem 9/10. Rozpisałbym się bardziej, ale taki mały komentarz póki co wystarczy ;)
w ramach ciekawostek... De Niro byl typowany do roli Michaela takze do roli Sonyego.. Widzialem zdjecia probne. Jezeli ktos posiada digipack wraz z wszystkimi dodatkami, bedzie sie mogl z tym materialem zapoznac... osobiscie uwazam, ze wypadl za.....biscie, ale byl zbyt charyzmatyczny. Bylby wspanialym Sonym . Rezyser jednak nie dal mu tej roli, gdyz, jak powiedzial, widzi go w innej vide part 2 jednak zapamietal go i obsadzil w kontynuacji... Informacje pochodza z wywiadow zamieszczonych do dvd
zgadzam się. Również się nieco zawiodłem. Gra aktorska jest naprawdę super, scenografia i muzyka to samo.. niestety scenariusz trochę mnie nudził i nie do końca poczułem to co czułem w pierwszej części. pozdrawiam
W gruncie rzeczy podzielam tę opinię. Może nie do tego stopnia, żeby nazywać drugiego Ojca Chrzestnego filmem nudny, ale pierwsza część to zupełnie inna liga. Moja ocena to 7/10, ale jednak jestem trochę zawiedziony.
"Al pacio jako michael jest nieświeży" upadłeś na głowę? To najlepsza kreacja w historii kina.
to jest aktor, ktory jest w stanie uratowac kazdy najnedzniejszy film swoja obecnoscia, co zreszta zdarza sie mu coraz czesciej... ale za Pieskie popoludnie ... padam na kolana przed nim za ta role
Popieram! Ze świecą szukać tak doskonale dobranej obsady, jaką miała każda z części "Ojca Chrzestnego"
Film się "rozkręca", wg mnie od połowy jest dużo lepszy- jakby początek był szkicem fabuły, portretu postaci, a druga połowa to nakładanie farby i cieniowanie portretu psychologicznego poszczególnych członków rodziny. A Michael świetnie zagrany- na początku sprawia wrażenie tej samej postaci co w jedynce, z czasem odkrywa się drugie dno i widać przemianę jaka w nim zaszła przez te kilka lat. Jest to na pewno świetny "rzemieślniczo" film, ale brak mu tego epickiego gangsterskiego tła w postaci knucia i strzelanin które dodało bezbłędnej pierwszej części dużo rozmachu. Dlatego owszem, zachwyca, ale nie porywa.
Ojciec chrzestny I to shit bez głębi - typowo ładnie opakowana historyjka, którą wynieśli na wyżyny wielcy krytyc i znafffcy z AFI. Ojciec chrzestny II to głęboki psychologicznie film, który naprawdę wzbudza emocje - zabójstwo Freda, gdy ten łowiąc ryby odmawiał "Zdrowaś Maryjo" - przepiękna scena. W całym filmie zanurzamy się głęboko w psychikę Michaela i młodego Vita - i to dla mnie było genialne. Ojciec chrzestny III - kiepskie zakończenie trylogii, nudny, bez przesłania itepe - typowa hollywoodzka historia.
Elias - nie wszyscy muszą tak uważać. MOgę ci wymienić z 50 kreacji, które są od tej lepsze.
to niesprawiedliwie nazywać Ojca Chrzestnego I 'shitem'. Film jest ekranizacją wybitnej książki, Coppola wywiązał się znakomicie, a Brando utrwalił wizerunek Vita jako jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w dziejach kina. Mamy tutaj też pełną zwrotów fabułę, doskonale utrzymaną atmosferę tych lat, no i wybitne aktorstwo.
Według mnie, druga część odstaje od jedynki, chociaż jest ciekawą kontynuacją fabuły - i wspaniale ukazuje dzieciństwo i młodość Vita. Psychologia? Cóż, mamy zatem tutaj płytką analizę psychologii.
III część? to nudny, naiwny film akcji, na siłę powtarzający motywy (Watykan wzorem wnikania w historię Kuby w II części), czy nazbyt bajkową scenę nalotu. Końcowy zamach na Michaela - za długi, pasujący do jakiegoś filmu sensacyjnego, a, jak wiadomo - Ojciec Chrzestny (trylogia) to dramat o pokoleniach rodziny Corleone.
Do tego nie za ciekawa Sofia Coppola i zmęczony Al Pacino.
"to niesprawiedliwie nazywać Ojca Chrzestnego I 'shitem'. Film jest ekranizacją wybitnej książki, Coppola wywiązał się znakomicie, a Brando utrwalił wizerunek Vita jako jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w dziejach kina. Mamy tutaj też pełną zwrotów fabułę, doskonale utrzymaną atmosferę tych lat, no i wybitne aktorstwo."
Jest ekranizacją genialnej powieści Maria Puzo, ale dość słabą ekranizacją - mało się wyniosło z tej książki (jedynie główny wątek, a nie ma mowy o np. najstraszniejszym czynie Luci Brasi, nie ma wyjaśnienia Fontane ani jak zemszczono się na wrogach
Ameringa Bonasery), a niektóre sceny są śmieszne (zabójstwo Santina - w książce była to walka o życie, a Sonny nawet nie zdarzył otworzyć drzwi od samochodu - w filmie, nie dość, że wysiada, to jeszcze ustaje, zdąża pokrzyczeć i dopiero upaść). Zdenerwowało mnie też zrobienie z kobiet idiotek.
A co do III, to się zupełnie zgadzam.
tutaj muszę przyznać Ci rację - bo w filmie (1) wynika, że na Wolfie (producencie) zemszczono się tylko za nie przyjęcie Johnny'ego do filmu. W książce było wspomniane, że jest on obrzydliwym pedofilem, co również zbulwersowało Vita ('animali!' bodajże tak go określił). Z Brasi'm rozczarowałem się strasznie - zbagatelizowali wątek tej odrażającej postaci.
Ale pomijając te fakty, to naprawdę świetna ekranizacja - lepszej nie mogli nakręcić (ani dobrać aktorów, może poza tym Luką Brasi).
o widzisz, książkę czytałem ponad rok temu, więc nie pamiętam dokładnie cytatów :)
Hmm, ja czytałem rok temu i też nie pamiętam, ale książkę mam na półce;) Pozdrawiam
Gdybym nie wiedział że oglądam "Ojca Chrzestnego 2" to pewnie po 30 minutach miałbym go dość... Ale postanowiłem dać mu więcej czasu na to by mnie zaciekawić i rzeczywiście tak się stało, powiem nawet że od tych felernych 30 minut obejrzałem film chyba nawet lepszy niż pierwsza część. Więcej akcji, dynamiczniejszy ale ta bezwzględność Mike'a...skurczybyk z niego, wolałbym go nie znać :)
Sądzę że mafie za czasów Vita były lepsze, bo kolejne pokolenie dało się zwariować przez pieniądze. Teraz czas na trzecią część. Pozdrawiam
Inteligentna odpowiedź nastolatka. Wszędzie panujący "żaaaaaaaaaaaaaaallll". Nie znasz więcej słów?
I cz. była genialna. Klimat, gra aktorska, fabuła, no po prostu mistrzostwo. II cz. trochę mnie zawiodła. Za dużo samej kreacji Micheala, za dużo analizy i wgłębiania się w jego psychikę, a za mało samej treści - porachunków, zabójstw itd. Praktycznie przez większość filmu siedzimy w Nevadzie i widzimy działania Micheala. Część z De Niro zdecydowanie za krótka.
Świetne porównanie podejścia do rodziny Vita i Micheala. Vit robi wszystko dla rodziny i lokalnej społeczności, Michael stara się stawiać rodzinę na pierwszym miejscu, ale sam się w tym gubi. Widać to dokładnie, jak się pyta matkę, czy jego ojciec nie tracił rodziny.
I 10/10, II 8/10
Na ten film trzeba patrzeć, jako stary, to do niego nawiązują najczęściej inne filmy i stąd jest zapewne przewidywalny.
Tyle ci powiem że ci brak gusta filmowego własnie dialogi są chyba najwiekszym plusem całej trylogii a że tobie się film nudził to nie pisz tego na forum bo przez takie opinie nikt nie chce wziaść się za ten wspaniały film bo większość myśli że jest nudny i nie trzyma w napięciu a jest w zupełnie inaczej,film pokazuję przemianę postaci w tym przypadku Michaela Corleone i wcale nudny nie jest jak oglądałem z wielkim zaciekawieniem i wogóle nie odczułem znużenie pomimo że oglądałem na polsacie co w przypadku polsatu nie OC był przerywany reklamami tylko reklamy Ojcem chrzestnym ale naszczeście nagrałem ten film na Magnetowidzie i nastepnym razem oleje cały polsat i obejrze sobie film z kasety,dopiero obejrzałem 2 cześci obydwu daje 10/10 zasłużone a 3 cześc trylogii zobaczymy jak wypadnie,ale w każdym razie to chyba a raczej napewno najlepsza trylogia w historii,Cały Lotr może się w buty schować